Od wielu dni męcze osoby, których photoblogi obserwuje pytaniami, o likwidację biologii. Swoją decyzję i apel ten uzasadniam następującymi argumentami:
- Wiedza z biologii u przecięnego Polaka nie jest zbyt wysoka. O czym świadczą głupiutkie pytania zadawane przez pacjentów w gabinetach lekarskich i przez kobiety na porodówce. Większość z nich nie dotyczy spraw klinicznych, o co bym się nie czepiał, że ktoś tego nie wie, bo to przecież normalne, od tego jest lekarz, żeby uczyć jak być zdrowym, ale nie od tego, aby wykładac komuś biologię.
- Większość treści omawianych na lekcjach biologii nie jest potrzebna człowiekowi do wielu czynności. Przykładem może być kwetsia starania się o potomstwo. Kto ze współżyjących osób myśli w tej danej chwilii o tym, co to jest "reakcja akrosomalna" co to jest "akrosom", jak jest zbudowany plemnik, do czego plemnikowi służą mitochondria. Czym jest reakcja korowa, co to jest wieniec promienisty, aktywacja komórki jajowej, jaką rolę pełnią: ziarna korowwe, jony wapnia w cytoplazmie (ooplazmie) komórki jajowej. Lub też co to jest szybki i wolny blok polispermii. Za pewne tego nie wiecie. I nie jest to efektem tego, że ktoś Was tego nie uczył lub się na tym nie znacie. Raczej to skutek tego, że nie uważacie tych informacji za ważne i użyteczne, bo mózg zapamiętuje tylko te informację, które są mu potrzebne.
Tak więc na podstawie tych dwóch argumentów można wywnioskować słusznie, że przedmiot ten służy tylko wyciąganiu pieniędzy z budżetu państwa, które można by wydać na wiele potrzebnych spraw - remonty szpitai, przedszkoli, dożywianie w szkołach itp.
Radzę się zastanowić jeszcze raz nad tym problemem.
A więc czy popierasz pomysł likwidacji biologii ze szkół oraz likwidacji wydziałów biologii i biologii jako kierunku studiów?