Na zamku z szarej cegły mieszkała królowa wdowa o nogach pajęczych, sercu sciśniętym - wstęga we włosach. Rano po nocach smutnych samotnych szeptała do Słońca "gdzie twoja królowa gwiazdo południa tęsknisz do niej gdy kwitną nagietki? powiedz czy tęsknisz do niej w chrzęście kości łamanych w sercach pękniętych?". Stała czekała, matka perła, jak na króla swojego dawnego, teraz drzewo pewne w ziemi - jabłoń. Na ustach smak owocu miała, jadła miłość gryzła łapczywie królowa wdowa o nogach pajęczych i myślała o Słońcu i bladej - Księżyc. "Umarłeś w złych ramionach kara klacz temu świadkiem. Czemuś przerwał pępowinę strzępek skóry jak powiesić to ciało twoje takie przecież" myślała na zamku a fale wzburzone płaczące tańczyły "masz robactwo w głowie królowo wdowo o nogach pajęczych". I zmierzcha Słońce, zaraz minie swoją białą planetę w kraterach od łez, a królowa dziewczyna wdowa pod żebrowym wiaduktem biegnie "ach morze morze zabierz mnie ja muszla ryba ukwiał, do pana swojego, on we mnie". Uderzyły jeszcze raz, skrzypiało drewno chłodne. Myszy w piwnicy nadęły brzuchy - trutka działa. Trutka leżała na brudnej podłodze, kurzu prawdziwym, skórze zdartej, w zamku starym jak moje dłonie z szarej cegły, gdzie mieszkała dziewczynka o sercu złamanym.