Adam, przebacz... Mnie serce kraje się, kiedy myślę o twoim życiu. Ale pomyśl ty także o moim. Mówisz: nie potrafisz nienawidzić. Ależ to właśnie szczęście twoje wielkie! Czy zastanowiłeś się kiedy, jak mnie ciężko, jak nieludzko było żyć z moją nienawiścią? A dlaczego ty dobry i rozumiejący nie wyratowałeś mnie, głupi? Dlaczego bałeś się mnie, Adamie? Dlaczego?
Żałosnym, starczym głosem odrzekł:
- Jakże ja mogłem ciebie od ciebie samej wyratować?