Miało być tu podsumowanie 2013 i nawet wczoraj wiedziałam co chcę napisać, ale teraz.. Jak przyszło mi to zrobić nie wiem jak to wszystko ułożyć w jedną, spójną całość.
Wszystko toczyło się głównie od weekendu do weekendu. Od imprezy do imprezy, bo tych nie brakowało. I za każdym razem byłam najpiękniejsza, najważniejsza i taka skromna, aż do bólu. Z każdej imprezy mam jakieś fajne wspomnienia, urywki, prawie zawsze bez konsekwencji. Dopóki nie angażowałam uczuć to było dobrze.
Ogólnie uważam rok 2013 za najlepszy w moim życiu, bo działo się dużo. Tyle uczuć, tyle smutków, większość z mojej własnej głupoty. Tyle osób poznanych, każda inna, mniej lub bardziej wartościowa. Tyle złości. A w tym wszystkim ciągle próby zrozumienia siebie i wszystkie spoczywające na niczym. No, bo tak na prawdę do pewnego momentu nie wiedziałam czego chcę. Chciałam żyć szczęśliwie, swobodnie i beztrosko. I wakacje takie były do momentu gdy spotkałam kogoś kogo nie mogłam mieć i ta noc była najgorszą nocą w moim życiu. Póki co. I nigdy nikt mnie tak nie zranił. Potrzebowałam dwóch tygodni spędzonych sam na sam z myślami, z morzem i z końmi. Cudownie było pójść na "naszą" plażę, usiąść z papierosem i myśleć o tym wszystkim od nowa. Co robiłam źle i czym sobie zasłużyłam na to. Czasami dochodziłam do wniosku, że może to przez to, że sama zraniłam na pewno tyle osób i karma do mnie wraca. Nie chciałam widzieć nikogo, nie chciałam pytań, spojrzeń i dobrych rad. I byłam prawie pewna, że dam radę i dam sobie spokój i dam radę to zrobić, ale jak zwykle byłam w błędzie, bo wpadłam już za głeboko i nie było odwrotu. A Ty nie dawałeś o sobie zapomnieć. Wszystko dookoła przypominało o czymś, co chciałam wyrzucić z pamięci. I byłam tak cholernie miękka. Bo w sumie to jestem miękka gdzieś w środku. I kocham Cię. Za to, że pozwalasz mi się łaskotać, ratujesz mi tyłek w lolu, tak słodko uśmiechasz się i nie możesz przestać. I mimo wszystko przy Tobie czuję się najpiękniejsza na świecie i mimo wszystko najzgrabniejsza i w ogóle najlepsza. Cudowne uczucie. Wiedzieć, że komuś na Tobie zależy tak mocno i czuć się potrzebnym. Chociaż nie zawsze mnie rozumiesz i czasem mam wrażenie, że nie chcesz rozumieć, bo gra jest ważniejsza. Może błędnie, ale czasami jestem już smutna. Bo przeszłośc tak na mnie wpłynęła i nie umiem już być inna. Chociaż podobno ciągle się zmieniam, ciągle jestem inna. I jedyna rzecz, która we mnie zostaje to smutek.
A w każdym momencie tego roku, w każdej chwili, dobrej i złej, zabawy i smutku, zamułki i śmiechu towarzyszyła mi najlepsza przyjaciółka siostra jaką mogłam mieć. Chociaż pewnie miała mnie dość milion razy to jednka nigdy mnie nie opuściła i zgadzała się na moje wszystkie chore pomysły i imprezy. Na leżenie na środku jezdni i oglądanie gwiazd, na jaranie w łazience, przełażenie przez płot, imprezę z dorosłymi XD, wyjście o 3 w nocy tylko dlatego, że potrzeba mi było jej obecności, spanie na sianie, robienie mi zdjęć na jazdach, granie w lola, oglądanie filmów kostiumowych, wypicie połówki za basenem, sylwester 2012/2013 kiedy poszłaś sobie do cioci nad ranem, wieczory z Zu, podskakiwanie za każdym razem kiedy zrobię gwałtowny ruch xD, gofry, wesele, obgadywanie wszystkich dookoła, twoja niechęć do mojego tańca Soraki xD, picie szampana na placu zabaw, udawnie głosów z lola i ogólnie wszystkie wspomnienia są wartościowe.
Nie wiem co mogłabym jeszcze dopisać, bo tak naprawdę liczycie się tylko wy w tym momencie.