wciąż...
rozkoszuje się palącym słońcem
i smakiem świezych pomidorów.
piaskiem w płomiennych włosach
i wschodem słońca dryfujac na wodzie.
wciąż...
upajam się ciepłymi nieprzespanymi nocami
spontanicznością tryskającą niczym wulkan
i każdym gestem.
wciąż...
bezustannie karmie się każdą nutą
smakuję ile mogę, łapczywie połykam.
biorę garściami nie dbając o konsekwencje.
i widać drzwi otwarte na oścież,
przez które zagląda spokój.
a ja przygryzam wargę.
wciąż.