Fotki z czerwcowego survivalu.
Było troche nudniej niż w zeszłym roku,
bo nie było Jacka (byłego żołnierza Legii Cudzoziemskiej).
Może też przez to, że dużo padało i Śledziu dawał nam dużo wolnego.
Co robiliśmy:
-maskowaliśmy się w lesie, graliśmy w paintballa
(przez co miałam ogromnego sińca na tyłku),
-wspinaliśmy się na skałki,
-nocowaliśmy jedną noc w lesie przy ognisku w namiocie wojskowym,
(gdzie strasznie wymarzliśmy)
-mieliśmy zabójczą przejażdżkę terenówką w nocy po lesie.
Hehe, ścinaliśmy wszystkie mniejsze drzewka.
Mimo że podobało mi się, to nie wiem czy za rok pojadę.
Jak nie będzie Jacka, to byłoby trochę bez sensu.
Po drugie survival jest strasznie drogi:
prawie 4 stówki za 3 dni.