nowy miesiąc. nowe życie.

z tym nowym życiem to na pewno.

jeżeli jestem w ciąży, wszystko się zmieni.

musze jeszcze czekać osiem dni.

wczoraj był pierwszy, ćwiczyłam.

stwierdziłam, że muszę w końcu wziąść się w garść.

ruszyć dupe.

dla siebie. i dla dziecka.

miałam wczoraj powiedzieć o ciąży siostrze. nie zrobiłam tego.

poszedł cykor.

mamie powiem w dniu moich urodzin. za dwadzieścia sześć dni.

ale nie o tym chciałam.

na pewno pisałam tu już kiedyś o tym, że nienawidzę swojego ojca.

zawsze o tym mówię. 

nienawidzę go odkąd pamiętam.

każdrgo dnia udowadnia jakim jest kutasem.

rozmawiam z przyjaciółką o tym, mówi ' daj mu szanse, to Twój ojciec'.

chłopak mówi to samo, dał Ci życie. musisz mieć do niego szacunek. bla. bla. bla.

gówno prawda.. to że dał troche spermy, pare razy postękał nie robi z niego ojca.

u mnie na szacunek trzeba sobie zasłużyć.

tzw szacunek za szacunek bitch. 

hejtuje go całym sercem.

nienawidzę go. i jakby umarł nie zapłakałabym. to pewne.

dla niego nie mam serca. 

musiałam się wypisać.

jutro mam spotkanie z promotorem. shejtuje mnie na pewno, że się opierdalam. 

ugh. więc dziś siedze cały dzień i zapierdalam.

nie chciało się wcześniej to teraz trzeba cierpieć.

to tyle mojego nudnego życia. 

p.s. nadal szukam pracy. nikt mnie kurwa nie chce. 

ja pierdole, życie ssie.

narka szparka.