Dzisiaj według planu dzień odpoczynku, ale podobnie jak przy poprzednim wyzwaniu - nie zamierzam go marnować :D
Tak szczerze mówiąc to masakra. Mam wrażenie, że to wszystko jest bezsensu, ale pocieszam się tym, że muszę cisnąć dalej, nie dotykać nawet słodyczy, ciast a co dopiero fast foodów (zgroza!) i może jednak zobacze jakieś tam efekty :) Muszę wam tylko przyznać, że mam niezmierną słabość do pepsi i coca coli light, mogłabym ją pić zamiast wody D:
Dzisiaj jeszcze mnie czeka Booty Shaking czyli ćwiczenia na boczki z Tiffany. Szczerze mówiąc to uważam, że są beznadziejne i trochę ich nie ogarniam, ale co drugi dzień to je mogę robić :)
Jutro czeka mnie ten okropny dzień, w którym odbędzie się II etap konkursu z j. angielskiego. Wiem, że nie przejdę i nawet nie liczę na wysoki wynik, bo nie jestem a n i t r o c h ę przygotowana, ale chciałabym tam ugrać z kilka punktów, żeby się doszczętnie nie skompromitować. Założę białą bluzkę, szary sweter i czarne spodnie. Mam nadzieję, że to wystarczy, żeby wyglądać minimalnie "elegancko". Jutro trzeba będzie jeszcze galopować do koleżanki do zeszyty i wszystko szybko odpisywać, eh D:
No to lecę robić ostatnie na dzisiaj 10 minut, a wam wytrwałości moje drogie :*