Jedziemy z tym koksem. Dzisiaj byłam upocona, ale czuję się tak, jakbym nic nie zrobiła. Zresztą tak jest codziennie. Znowu narzekam na swoje życie, ale nic z tym nie robię, bo i co? Jedyne czego chcę to mieć dobre oceny, uczyć się i schudnąć. Moja wymarzona waga to tak szczerze 65 kg... A jak skończę to wyzwanie to mam zamiar "w nagrodę" kupić sobię wagę elektryczną :)
Dzisiaj byłam w bibliotece i wypożyczyłam sobie książki, hurra~ Mam coś do roboty.
Chciałabym mieć silną wolę i więcej samozaparcia :< No, ale jakoś masakrycznie to nie jest. Chciałabym ważyć sześćdziesiąt coś kilogramów jak pójdę do pielęgniarki się zważyć po zakończeniu wyzwania. Żeby tylko zobaczyć tę cholerną szóstkę z przodu!
Jutro WOŚP. Wytrwałości wszystkim <3