Mości Hordowicz żyje i ma się zajebiście. Eee... dobrze się ma. Umm, nie jest źle? Poprzestańmy na tym, że żyje. Ze zwykłego swego lenistwa i 'nie chce mi się tu patrzeć' nic nie wstawia. Tzw lenistwo "śmierdzi, ale jeszcze nie zabija". No i tak pomyślałam, że skoro nic się tu nie dzieje, to świątecznie zszokuję tłum {ta} i coś tu wstawię. I tak oto z genialnego pomysłu narodził się czyn {co u Hordowicza nigdy nie idze w parze, bo albo myśli, albo robi}. Fajne nie? Dzisiejsze takie. Jakeśmy wracali z cmentarza, tośmy zrobili. Zmarznietą ręką więc bez zdziwienia, że nieostre. Cieszę się, że wreszcie chyba pojął, że nie zawsze jego lewo, to moje lewo, nawet gdy mamy takie same współrzędne, zwrot i kierunek. Właściwie nic u niego się nie dzieje takiego, czemu możnaby było poświęcić więcej niż 50% tekstu. Co można robić w święta jak nie jeśćjeścjeść. Plany na sylwestrową noc mamy i to najważniejsze. Towarzystwo będzie w pytę więc i zabawa będzie przeyaggayo.
I tak tłumacząc Go jego sklerozą {żeby nie było, że cham i prostak} życzę wszystkim w jego imieniu Wesołych Świąt, lepszego Nowego Roku i zapamiętanej Nocy Sylwestrowej.
A korzystając jeszcze z okazji chciałabym pozdrowić mamę. Pozdrawiam Cię mamo i wybacz, że śmiałam się z tego, jak wychodziłaś na wigilijnych zdjęciach. To było nie na miejscu.
Mała.