No tośmy pomruczeli :D
Po jakże nieciekawym rozpoczęciu dnia, finał okazał się być absolutnie mistrzowski !
Babcioteściowa mnie prawie przytuliła, ale jak sie okazało, to nic szczególnego ^^
Gówno prawda :PP Na bank coś było i jest na rzeczy :D
Miodny spacerek, miodna sesyja, drugi obiadek - niestety ale w Maku.
Krótka droga do domku, ciepła herbatka, mleczko z Ciniminis i pół filmu o Trzecim Shreku :D
Potem chwilowe rozkojarzenie i szybka dzida na przystanek :D
I spacerek z piesem i rybka na wynos i kawałek "Masz Talent" czy jakos tak podobnie.
I szybka dzida na przystanek i do domku i dokończenie Shreka przy rybce od Maluszka :D
Tylko szkoda, że Maluszek na ciemną noc płakał, a mnie przy Niej nie było...
:(
Kocham Cie Siłaczko :*