Od dnia 12 wrzesnia, który stał sie dla mnie dniem piękniejszym niz pierwszy dzien zimy dla bałwanów, lub dzien pierwszego deszczu dla żółwia błotnego po 69 miesiecznej suszy, minęło dopiero coś koło 260 godzin.
Wiele teorii powstało na temat zakochiwania się. Jedne mówią ze miłości od 1 wejrzenia nie ma, inne ze jest, jeszcze inne ze zeby kochać potrzeba czasu duzo <podaje sie ze około 3-6 miesiecy, w niektórych przypadkach rok ^^>, a mowic "kocham Cię" komus z kim sie jest tydzien czy 2 to żenada...
Przez te około 260 godzin, przezyłem przy Tobie tyle emocji, doświadczyłem takiej bliskosci, nie wiem czy swiadomie czy nie, ale dałas mi tyle uczuć, ze nie mogę ich ogarnąć w moje wielkie łapska. Kazde Twoje buzi w czoło, każda malinka, każde HA-CIA ! jest dla mnie prezentem, o jaki inni nawet nie proszą świętego Mikołaja.
Dlatego też.
Postanawiam obalić wszystkie w/w teorie tylko po to,zeby powiedziec Ci teraz na gadu, a jutro na żywo :
"KOCHAM CIĘ MISIACZKU."
Jestes kimś, kogo spotkać jest trudniej niz sardynkę na środku pustyni... :*