No proszę, jak późno. Przyzwyczaiłam się do mojej bezsenności.
Ale co zrobić, kiedy noc o wiele lepsza niż dzień?
Dziecko dorwało się do programu i teraz monotonnie przerabia zdjęcia. Marny wynik jak na razie,
bo do rozpracowania takowego ,,czegoś" potrzebuję conajmniej trzy dni. A minął dopiero jeden. W sumie niecały.
Więc efekty też są beznadziejne. Bywa.
Uhuhuhu, dawno nie pisałam. Nie mam ochoty, już chyba wspominałam, że zapwne niedługo zupełnie
opuszczę ten photoblog. Tu tęsknoty nie ma, więc wyrzutów także nie będzie. Zresztą, nigdy by nie było.
Potrzebuję takiej ogromnej motywacji do zrobienia czegokolwiek. Bo dni mijają na nudnym spacerowaniu i gapieniu
się w ekran komputera. Jakby tylko to można było robić. A w ogóle jest coś innego? Mój mózg (?) rozróżnia tylko
te dwie możliwości. Haha, whatever.
Nie, nie idę spać. Najwyżej obejrzeć coś bezsensownego, posłuchać inspirującej (css, nie ma czegoś takiego) muzyki, ewentualnie
wpatrywać się w biel sufitu, która ostatnio jest naprawdę bardzo interesująca. Powinnam iść spać? Maybe.
Nie spodziewajcie się kolejnej notki, bo zapewne jej nie będzie. Nie będę się tłumaczyła brakiem czasu, bo akurat jego
mi nie brakuje. Po prostu mi się nie chce. Huhu, lenistwo. Może za tydzień, dwa, trzy, cztery... lata (przesadzam ; miesiące).
Tak, tak usunęłam ,,pytania", bo jednak stwierdziłam, że nie chce mi się odpowiadać ;o
REV - ERIE
So young, so fragile, so unhappy.
Volver a respirar la lluvia que caerá
dopisek - Może jutro, pojutrze, kiedyś dodam parę moich bezsensownych wytworów wyobraźni (czyt. rysunków).