Spoza obłoków Księżyc figlarne oblicze wyłania
Uśmiechem rozświetla ziemię, to chmurką się przesłania
Z gwiazdami gra w chowanego przed nimi swe miny stroi
Jest królem nocnego nieba... nikogo się nie boi
Lecz zważ Księżycu na jedno, gdy z Nocą sobie pogrywasz
Może Ci się przytrafić przygoda mało szczęśliwa
Zamiast białych obłoków nadejdą czarne chmury
Schowają ciebie w swych fałdach zagonią do mysiej dziury
Zapłaczesz wtedy żałośnie, goryczą łzami rzucisz
Ratunku nie znajdziesz żadnego.. do nas nigdy nie wrócisz
Usłyszał Księżyc me słowa... przez chwilkę się zastanawiał
I całą srebrzystą twarzą niebo nam nocne ozdobił