Nie wiem już komu mogę ufać, a komu nie.
Najlepiej będzie gdy zachowam ostrożność pod każdym względem.
Jeżeli odrobinę się wycofam i wyciszę to nikt tego nie zauważy.
Po prostu zajmę się swoimi sprawami.
Dieta, nauka.
To powinny być moje priorytety.
Jeżeli znajdę dzisiaj czas to zabiorę się za norweski, bo książki jedynie kurzą się na półce.
I założę dziennik. Muszę pracować nad swoją podświadomością.
Chcę nad sobą pracować.
Przez ostatnie wydarzenia nie piszę tutaj o moim dietowym życiu.
Nie ważę się od czwartku i nie wiem czy mi dobrze idzie.
Jestem w trakcie ograniczania kcal. Zaczęłam od 1200 ale jadłam po 700 przez moją depresję.
Kończę pierwszy tydzień (jest ich 4), nie poddaje się chociaż mam kilka czerwonych dni albo pod względem słodyczy, albo ćwiczeń albo czegoś innego.
Chyba najłatwiej mi jest nie jeść białego pieczywa i chińskich zupek chociaż mój 2-tygodniowy post od nich zakończył się pomidorową u koleżanki, jednak dalej ich nie jem, bo są strasznie niezdrowe.
Dzisiaj już zjadłam sporo i nie były to dobre posiłki, bo w moim domu nic innego nie ma, jak zawsze z resztą.
Nie wiem co zjem na kolacje.
I czeka mnie przenoszenie miliona rzeczy w internacie do pokoju, bo na weekend musiałam z koleżankami się wyprowadzić.
I powtórka z matmy.
Oh nie wiem czy dam radę z tym sama :/
____________________________________________
Rozmawiałam z K.
Powiedział, że do mnie wróci ale jeszcze nie teraz.
Jestem najszczęśliwszą osobą na świecie!
Naprawię swoje przebrzydłe cielsko i przegniły umysł dla Niego.
Tak strasznie tęsknię.