pośpiech jest śmiercią sentymentu
pomyślałam pakując mojego squiera do futerału
a potem już nic nie myślałam
wróciłam z ibanezem
*
Od jakiegoś czasu nie opuszczało mnie wrażenie, że ja ich wszystkich już kiedyś, gdzieś widziałam. Trochę tak, jakby cała otaczająca mnie rzeczywistość była czymś w rodzaju programu komputerowego, jakimś chorym matriksem, a inni ludzie to po prostu NPC, niezależne postacie, łażące w kółko tam i z powrotem. Wiecie, o czym mówię. Jakby wszyscy oni byli tworzeni według jakiegoś schematu, tylko w różnych konfiguracjach. Oni się p o w t a r z a l i. Im dłużej o tym myślałam, tym bardziej pojebane mi się to wydawało. Była dziewiąta trzydzieści siedem, jechałam tramwajem na Uczelnię i myślałam tylko o tym, że wszyscy oni się p o w t a r z a j ą.
Analizowałam zagadnienie na przykładzie ludzi z Uczelni (...).
Przykłady można było mnożyć i pewnie mnożyłabym je nadal, gdyby z zamyślenia nie wyrwał mnie widok centrum handlowego, przy którym zatrzymał się tramwaj, a przy którym zatrzymywać się, przynajmniej teoretycznie, nie powinien. Natychmiast wyskoczyłam z pojazdu i rzuciłam okiem na tablicę z numerem linii.
Wszystko stało się jasne - zamiast do szóstki wsiadłam w szesnastkę. Jedynka w te czy wewte, pomyślałam. A zaraz potem pomyślałam, że przecież kompletnie nie mam pojęcia, gdzie znajduję się kolejny przystanek szóstki. Wtedy go zobaczyłam - mój tramwaj, na właściwej sobie trasie, radośnie skręcający w stronę Uczelni.
I tak byłam już spóźniona.
20 MAJA 2016
7 STYCZNIA 2016
29 GRUDNIA 2015
24 GRUDNIA 2015
23 GRUDNIA 2015
14 GRUDNIA 2015
11 GRUDNIA 2015
1 GRUDNIA 2015
Wszystkie wpisy