To wszystko tak szybko przemija, te dobre jak i złe chwile.
Czemu nie może być najzwyczajniej w świecie prosto,
czemu te wszystkie kręte ścieżki dzięki którym w końcu mamy dojść do ''szczęscia'' .
Co nam to daje, że przez pewnien czas jest naprawdę prosto,gdzie jesteśmy szczęśliwi, kiedy za chwile to wszystko szlag trafia.
Wiem, nie tak powinnam podchodzić do tego wszystkiego, bo przecież jak już dojdę do celu będę miała tą satysfakcje że mi się udało.
Tylko w tym rzecz, że ja już nie mam siły. Kiedy jest już dobrze, kiedy mam już to poczucie, że wszystko będzie w końcu tak jak powinno być, że będę szczęśliwa, nagle wszystko zaczyna się sypać.
Gdzie jest w tym wszystim sens ?
Komentowanie zdjęcia zostało wyłączone
przez użytkownika ho0ope.