Dlaczego odrzucam świat i widzę siebie jako coś lepszego? No bo tak, to wszystko. Bo jestem, kurwa, lepszy i taka jest prawda.
Zamiast wstać i powiedzieć: Nie sądzę, żebym miał te wszystkie cechy (albo: Uważam, że jestem znacznie lepszy), mówię tylko: Pierdolę, bo wszystko to gówno warte.
Dlaczego to zrobiłem? Mam milion odpowiedzi. Niestety fałszywych. A poważnie, to jestem złym człowiekiem. Muszę się zmienić. Więcej czegoś takiego nie zrobię. Sprzątam po sobie i w drogę. Wybieram życie. Nie mogę się już doczekać. Będę jak inni. Praca, rodzina, zajebisty TV, pralka, samochód, kompakt, otwieracz do puszek, dobre zdrowie i żarcie, ubezpieczenie, kredyt, dom, sportowy ubiór, garnitury, teleturnieje, niejadalne żarcie, dzieci, spacery, etat, golf, czysty wóz, szafa swetrów. Święta z rodziną, emerytura, zwolnienie podatkowe, pogodna starość i życie... Aż do śmierci.
Życie to nuda i strata czasu. Zaczynamy z wielkimi nadziejami, a potem dajemy dupy. Zdajemy sobie sprawę, że wszyscy prędzej czy później umrzemy i nikt nas nie znajdzie odpowiedzi na ważne pytania. Tworzymy jakieś dalekosiężne idee, tłumaczące na różne sposoby naszą rzeczywistość, a tak naprawdę nie rozwijamy żadnej wartościowej wiedzy o rzeczach wielkich, o rzeczach prawdziwych. Najczęściej prowadzimy rozczarowujące życie, które kończy się, zanim się jeszcze zaczęło na dobre. Umieramy. Zapełniamy nasze życie gównem, takimi sprawami jak kariera albo małżeństwo, po to, żeby wmówić sobie, że to wszystko nie jest całkiem bezcelowe.
Welsh mistrz.