Kolejne z cyklu 'przeżyjmy to jeszcze raz' (a jeśli chodzi o mnie - jesio raz, jesio raz, jesio mnoga mnoga raz xD) - taka właśnie składanka zawiśnie sobie na szafie i będzie przypominać o 17.05.2008. Miła odskocznia od codzienności ;)
I odebrałam wreszcie tą blisko setkę zdjęć - znakomita większość da się określić stwierdzeniem 'cudowne' ;D
Mimo wszystko nie wiem, czy mi lepiej, w sumie pan Bach (ten żyjący) & co. dalej uparcie się zapętlają. Dobrze byłoby zwalić wczorajszy krach nastroju na szczere picie zdrowia pana Klausa M., ale chyba się nie da...