jestem jak kameleon. mogę być każdym. dziś jestem tą osobą. jutro mogę być już całkiem inną. mogę być zabójcą, który wbije ci bez dłuższego zastanawiania się, nóż w plecy i nie zrobię sobie z tego żadnych wyżutów sumienia. bo po co? ale mogę być miłym barankiem, który zrobi wszystko czego tylko zapragnie twoja dusza. mogę być twoja. spełnię twoje każde życzenie. co ty na to? jesteś chętny? ale jeśli będę zamknięta w sobie? jeśli nie będę w stanie powiedzieć ci na co mam ochotę, co czuję.. czy zaakceptujesz mnie również wtedy? czy będziesz w stanie pokochać moją inność.. nie wiem. nie myślę. życie pisze scenariusze, a my odgrywamy tylko swoje własne, nędzne role w tym wszystkim. ale wiesz co? wieszę, że ktoś w końcu mnie zaakceptuje. że stworzymy coś niezwykłego. nie ważne czy będzie to za 50 lat, czy nawet już za niedługo. wierzę, że ta osoba będzie w stanie poświęcić mi cały swój wolny czas. tylko dla mnie. wierzę i czekam. tak poporostu. wiem, że większość z was nie pofatyguje się, by przeczytać to co napisałam. wiem o tym. znam ludzi. tak, chyba tak. chociaż nie jestem tego pewna do końca. wiem, że nie ufam ludziom. a jeśli już
ci zaufam, to musisz być człowiekiem innym. innym niż pozostali. nie jesteś przeciętnym. nie spierdol tego.
+wypierdalać od moich brwi, tak na koniec.