Poprzednia: http://www.photoblog.pl/historiezmarzen/156640564
Wstałam około 11. Założyłam od razu strój pod koszulkę i spodenki. Przygotowałam ręcznik i aparat nad rzekę. Zeszłam do kuchni. Gdy robiłam śniadanie do kuchni wparował Krystian.
- co dzisiaj na obiad?
- nie robię dzisiaj obiadu.
- ale jak to? - zrobił smutną minę.
- obiad zrobi mama a ja jadę z Dawidem nad rzekę.
- uuu, randka?
- przyjacielski wypad.
- jaasne.
- no tak.
- mhm.
- weź idź zobaczy czy cię w pokoju nie ma.
- życzę kolejnego buzi, buzi. - powiedział z uśmiechem i wyszedł.
- dzięki - powiedziałam sobie pod nosem, a pomyślałam - czy Młody będzie mi ten pocałunek wypomniać za każdym razem gdy będę miała spotkać się z Dawidem? Gorzej jak przy nim coś wypali.
Zjadłam parówki i wyszłam z kawą na podwórko i usiadłam na schodach przed domem. Z warsztatu dobiegały odgłosy pracy, mama była w szkole. Pracuje jako nauczycielka w podstawówce w mieście obok. Podziwiam rodziców za to, że udało mi się wstać rano po tak długiej rozmowie z rodzicami Dawida.
Wypiłam kawę do końca i poszłam do kuchni odstawić kubek, a później do pokoju. Zajrzałam do telefonu. Sms od Dawida: Rzeka o 13?:*
Odpisałam: ok. Jak będziesz do mnie szedł zajdź do sklepu i kup jakiś napój, a ja zrobię kanapki.
Odpisał: mówisz, że długie siedzenie się zapowiada?
Ja: piszę ;p no tak dosyć.
On: :P super:) będę przed 13.
Ja: ok
On: :*
Niby zwykły dwukropek z gwiazdką a jakoś cieplej mi się zrobiło na sercu. Czuję się jak jakaś nastolatka, do której bajeruje największe ciacho w szkole - pomyślałam. - dobra, uspokój się się. On to wysłał po przyjacielsku - próbowałam okłamać samą siebie. Przecież słyszałam co Dawid podczas kłótni powiedział Jakubowi... A może mu już przeszło?
Otrząsnęłam się z tych myśli i spojrzałam na zegarek. 12:30. Wzięłam ręcznik, aparat, telefon i zeszłam do kuchni zrobić kanapki. Kilka minut przed 13 pojawił się Dawid.
- cześć piękna.
- żartujesz sobie?
- chciałem być miły. - uśmiechnął się.
- ty? Miły dla mnie? Ktoś ci mózg wyprał czy co ci się stało?
- nic... - zrobił smutną minę. - nie to nie. Cześć brzydalu - zaśmiał się.
- witam starego Dawida - zaśmiałam się - zrobiłam kanapki.
- super. To jedziemy?
- a masz sok?
- stoi na schodach przed domem.
- no to jedziemy - rozejrzałam się po kuchni - jeszcze chwilka, skoczę po kluczyki do pokoju.
- kobiety... - westchnął Dawid.
- masz coś do powiedzenia na temat kobiet? - zapytałam.
- nie, nic.
- no ja myślę.
- brawo, ty myślisz.
Pokazałam mu język i poszłam po kluczyki. Wzięłam je z biurka, głęboko odetchnęłam i zeszłam na dół.
- jedziemy - powiedziałam.
- no to jedziemy.
Wyprowadziłam samochód z garażu, krzyknęłam do Krystiana żeby zamknął bramę i pojechaliśmy.
Zatrzymałam się niedaleko rzeki.
- uff, przeżyliśmy - powiedział Dawid.
- ooo, wróciły ci żarty?
- jak to wróciły?
- wczoraj jak jechaliśmy z dworca słowem nie odezwałeś się na temat mojej jazdy.
- nie chciałem cię dodatkowo stresować.
- jak to... stresować?
- tak ci serce waliło, że myślałem, że ci zaraz wyskoczy.
- aha... - spojrzałam w dół. Czyli jednak to poczuł... Po chwili spojrzałam przed siebie. - najpierw zdjęcia czy pływanie?
- zdjęcia. Po pływaniu będziemy tacy nieogarnięci.
- ok - odpowiedziałam i wyszłam z samochodu. Wyjęłam z niego ręcznik i rozłożyłam przy brzegu. Wróciłam po aparat.
- to gdzie zaczynamy? - zapytałam.
- może tam? - wskazał na wielkie drzewo parę metrów dalej.
Na początku robiliśmy zdjęcia z ręki. Wyszły dosyć śmieszne. Później kładliśmy aparat na dachu lub masce samochodu i włączaliśmy samowyzwalacz. Te zdjęcia były ciekawsze.
- to co jutro jedziemy wywołać? - zapytałam.
- nie wiem czy dam radę się wyrwać. Mam babci pomalować pokój i kuchnię.
- trudno. Pojadę sama. Poźniej najwyżej wpadniesz obejrzeć.
- ok.
Zdjęłam buty, koszulkę, spodenki i wskoczyłam do wody. Dawid po chwili do mnie dołączył. Na zmianę szaleliśmy w wodzie i leżeliśmy plackiem na ręcznikach. Po ktorymś razie wyszłam z wody i zapytałam:
- jemy?
- jestem za. Padam z głodu.
- to skoczę do samochodu.
- pomóc coś przynieść?
- dam radę.
- ok.
Przniosłam sok i kanapki i usiadłam obok Dawida. Wyjęłam kanapki z reklamówki i podałam jedną Dawidowi. Spróbował.
- mmm, pyszna.
- bo moja.
- no jasne - uśmiechnął się - zawsze robisz świetne jedzenie.
- dzięki. Może powinnam iść na studia z tym związane?
- a co z turystyką?
- ech... dalej mi się marzy.
- wiesz, że mi też? Idziemy za rok?
- jak nie znajdę pracy to mogę sobie dalej marzyć.
- dasz radę. Zobaczysz, jeszcze otworzysz gospodarstwo agroturystyczne. Pomogę ci coś znaleźć jak sam będę szukał.
- dzięki.
- nie musisz dziękować. Od czego są przyjaciele?
Uśmiechnęłam się w odpowiedzi.
- przepraszam, że zapytam. Co z Kuby informatyką?
- myślał, że będzie do końca życia pracował u mojego taty i porzucił plany na studia.
- idiota.
- dokładnie. Wiesz... nadal mnie gryzie dlaczego on nam coś takiego zrobił - zrobiłam smutną minę.
- nie smuć się - przytulił mnie - a ja chyba wiem. Chociaż to głupie...
Zrobiło mi się gorąco gdy mnie przytulił, ale nie odsunęłam się.
- dawaj.
- pamiętasz tę drobniutkę blondynkę z architektury?
- Izkę?
- tak.
- i co z nią?
- w pierwszej klasie Jakub zakochał się w niej, ale ona nie odwzajemniała jego uczuć. A wyszło tak, że my przypadliśmy sobie do gustu. Byliśmy parą przez jakiś czas.
- no pamiętam to.
- i właśnie Kuba po tym jak mnie pierwszy raz z nią zobaczył powiedział, że kiedyś mi się odwdzięczy. A ja nawet nie wiedziałem, że on coś ma do tej dziewczyny. Gdybym wiedział nie próbowałbym jej nawet poznać.
- on jest niemożliwy. Takie coś...
- nie przejmuj się - przytulił mnie mocniej - masz mnie.
Spojrzałam mu w oczy a on nachylił się do moich ust. Gdy nasze wargi były już blisko do naszych uszu dotarł dźwięk mojego telefonu.
- to może być coś ważnego. Pójdę odebrać.
Dawid westchnął z rezygnacją.
- ok.
Wstałam z mocno bijącym sercem. Było tak blisko...
Poszłam do samochodu i wyjęłam komórkę. Dzwonił Krystian.
- słucham?
- siostra, gdzie ty jesteś? Miałaś mnie zawieźć do Julki.
- zapomniałam. O której ta impreza?
- za godzinę.
- zaraz będziemy.
- no mam nadzieję.
Rozłączyłam się. Serio coś ważnego - pomyślałam i podeszłam do Dawida.
- musimy jechać. Obiecałam Krystianowi, że zawiozę go na imprezę.
- kto robi imprezę w środku tygodnia?
- są wakacje - przypomniałam - a imprezę robi dziewczyna, która mu się podoba.
- rozumiem. To jedziemy.
Ubraliśmy się, zebraliśmy jedzenie i ręczniki i pojechaliśmy.
CDN.