Poprzednia: http://www.photoblog.pl/historiezmarzen/156193001
Następnego dnia po 9 pojechałam na dworzec. Gdy zobaczyłam Dawida moje serce zaczęło szaleć. Pierwsze co pomyślałam to to, że go nie przytulę bo to wyczuje. Ale gdy wysiadłam z samochodu a Dawid mnie zobaczył już z wyciągniętymi ramionami szedł w moją stronę. Gdy do mnie podszedł przytuliliśmy się, ale chyba nic nie zauważył. A jeśli jeśli nawet to nie dał tego po sobie poznać. Podeszliśmy razem do jego rodziców. Przywitałam się z nimi.
- jak minęła wam podróż? - zapytałam.
- zapomniałam już jak to jest latać samolotem. Chyba powinnam częściej. - zaśmiała się. - a tak naprawdę lepiej poczułam się gdy już byliśmy w autobusie.
- Maamo jak mogłaś zapomnieć po trzech latach? - zapytał Dawid.
- jakbyś nie wiedział, że matka potrafi bardzo szybko usunąć z pamięci to co się jej nie podoba. - odpowiedział ze śmiechem jego tata.
- to może tak dla przyzwyczajenia więcej wizyt w Polsce? - zapytałam.
- może tak, ale innym środkiem transportu. - odpowiedziała mama Dawida.
- na pewno tak będzie. Jeśli Dawid zdecydował się tutaj mieszkać to będziemy go odwiedzać. - dodał jego tata.
- i babcię. - dorzucił Dawid.
- i babcię. - potwierdzili razem jego rodzice.
- super. Chodźmy do samochodu. - powiedziałam.
Dawida rodzice wzięli swoje bagarze i usiedli z tyłu samochodu. Dawid swoje dwie ogromne walizki wpakował do bagażnika.
- chyba zabrałeś sówj cały dobytek. - powiedziałam ze śmiechem.
- no co ty. To jeszcze nie wszystko. Jak rodzice wrócą do domu będą po trochu wysyłać moje rzeczy.
- ahaa. Dobra wsiadaj, jedziemy.
- ok.
Wsiedliśmy do samochodu. Trochę się zdziwiłam, że tym razem nie żartował z mojej jazdy.
Zatrzymałam się pod domem babci Dawida.
- muszę przyznać, że jesteś dobrym kierowcą. - powiedział tata Dawida.
- dziękuję. - odpowiedziałam z niepewnym uśmiechem. - mógł przecież żartować. A tę umięjętność Dawid zdecydowanie odziedziczył po nim.
- to my pójdziemy się przywitać. - powiedziała mama Dawida.
Jego rodzice zabrali walizki i poszli do domu.
- to ja zabieram walizki i też pojdę się przywitać. - powiedział Dawid.
- tylko się pod nimi nie załam. - odpowiedziałam.
- nie bój się, dam radę.
- jaasne.
- no jasne.
- powiedzmy, że ci wierzę chuderlaku.
- że kto?
- nie niikt. Wpadnijcie później od nas.
- spoko. Rozpakujemy się i ciągnę rodzinkę do was.
- ok.
Dawid wziął swoje walizki i ruszył w stronę drzwi. Gdy do nich dotarł odwrócił się i uśmiechnął. Odwzajemniłam uśmiech i pomachałam mu. Odmachał i wszedł do domu a ja pojechałam do swojego. Wstawiłam auto do garażu i weszłam do domu. Pomyślałam, że zjem śniadanie i ruszyłam do kuchni. Z pokoju wyskoczył Krystian.
- gdzie szwagier?
- w do... Jaki szwagier?
- Dawid. Widzisz zakochałaś się. Nie zwróciłaś od razu uwagi na to co powiedziałem.
- zamknij się.
- przyjdzie dzisiaj?
- tak. Rozpakują się i przyjdą wszyscy.
- super.
- tylko nie gadaj przy nich głupot.
- spoko siostra. Co najwyżej wspomnę jak wyglądałaś gdy wróciłaś ostatnio po odwiezieniu Dawida na dworzec.
- nawet nie próbuj.
- zastanowię się.
- piśnij słówko a możesz zapomnieć, że zawiozę cię na imprezę do Julki.
- no doobra.
Szantaż z Julką w roli głównej zawsze działał.
CDN.