Poprzednia: http://www.photoblog.pl/historiezmarzen/155475705
Parę minut przed ósmą usiadłam na schodach przed domem i zaraz pojawił się Dawid.
- co jest? - zapytał.
- pokłóciłam się z mamą.
- o co?
- o te dzisiejsze zakupy.
- bo kasa na studia?
- dokładnie a teraz nie pracuję to wszystko wydam i nie będę studiować a ja chcę kupić tylko kilka drobiazgów. I jeszcze powiedziała, że mi nic nie dołożą.
- tata słyszał?
- nie było go w domu. Niedawno wyszedł z garażu, pocałował mnie w czoło, powiedział, że będzie dobrze i wszedł do domu.
- chociaż on rozumie.
- właśnie. Dobra, chodź jedziemy. Nie ma co się przejmować.
- tylko nas nie zabij w tej złości.
- zamknij się.
Poszłam po samochód, Dawid otworzył bramę, wyjechałam z podwórka, on zamknął bramę, wsiadł do samochodu i pojechaliśmy.
Obeszliśmy chyba wszystkie sklep, w których mogłam kupić coś do pokoju. Kupiłam nową narzutę na łóżko, poduszki, ramki do zdjęć - mam zamiar jedną ścianę poświęcić na same zdjęcia, obraz z ślicznym kociakiem i nawet farby do ścian. Mam nadzieję, że tata zgodzi się pomóc przy malowaniu. Pod koniec zakupów zaczął trochę jęczeć, że za długo i ile można zastanawiać się nad kolorem ścian. Żeby mu to wynagrodzić zaprosiłam go na kawę.
- latte? - zapytałam.
- latte. - odpowiedział z uśmiechem.
Poszłam zamówić kawę i wróciłam do stolika.
- w każdym razie jeszcze się nie ciesz bo czeka cię wybieranie zdjęć do wywołania i wyjazd do fotografa i pewnie odebranie zdjęć.
- jeeju kobieto zadręczysz mnie.
- sam się zgodziłeś to teraz nie narzekaj.
- a miałem jakieś inne wyjście?
- nie. - zaczęłam się śmiać.
- właśnie. - odpowiedział ze zbolałą miną, ale po chwili też zaczął się śmiać.
Kelner przyniósł kawę, podziękowaliśmy, spróbowaliśmy i jednocześnie powiedzieliśmy:
- pyyszna. - spojrzeliśmy na siebie i zaczęliśmy się śmiać.
Wypiliśmy, zapłaciłam, wyszliśmy i pojechaliśmy do mnie do domu. Dawid pomógł mi wnieść zakupy do pokoju. W korytarzu spotkaliśmy mamę.
- jak zakupy? Udane? - zapytała z niepewnym uśmiechem.
- jak widać. - Odpowiedział Dawid podnosząc reklamówki do góry.
- nawet bardzo. - odpowiedziałam.
- cieszę się.
Ruszyłam na górę, cofnęłam się.
- tata z tobą rozmawiał? - zapytałam.
- tak. - odpowiedziała.
- mhm. - odpowiedziałam i poszłam do pokoju. Dawid już tam był, reklamówki leżały na podłodze, on siedział na łóżku, położyłam swoją reklamówkę obok tych które przyniósł Dawid i usiadłam obok.
- padam z nóg. Jestem tak zmęczona, że nawet jeść mi się nie chcę.
- szczerze to też nie głodny nie jestem.
- dziękuję, że wytrzymałeś ten dzień.
- nie dziękuj, wiem jakie to dla ciebie ważne. - uśmiechnęłam się lekko w odpowiedzi.
Przez następny tydzień Dawid pomagał mi odnawiać pokój. Malowanie, generalne sprzątanie, przemeblowanie. Miałam tatę poprosić o malowanie, okazało się, że Dawid będąc za granicą przez rok tak zarabiał i to on pomalował mi ściany. W efekcie mam jedną szarą ścianę, na której wiszą czarno-białe zdjecia - pomysł Dawida i wygląda to super, pozostałe trzy ściany są błękitne, narzuta na łóżku trochę ciemniejsza od ścian w kratkę i granatowe poduszki, nad łóżkiem wisi obraz z kociakiem - uwielbiam koty. Chociaż niestety żadnego nie mam. W sobotę po ogarnięciu pokoju w podziękowaniu za pomoc zabrałam Dawida na dyskotekę. W sumie to i bez tego bym go wyciągnęła. Z Jakubem prawie wcale nie wychodziłam. Z Dawidem bawiłam się całą noc. Z żadnym chłopakiem tak dobrze mi się nie tańczyło. Pamiętam komentarze znajomych z początku szkoły średniej, że powinniśmy być też parą w życiu, nie tylko na parkiecie. Zazwyczaj się z Dawidem z tego śmiałam. Odpowiadaliśmy, że jesteśmy przyjaciółmi.
W piątek po imprezie Dawid już wyjeżdżał. Te kilka dni spędzaliśmy głównie nad jeziorem. Pogoda dopisywała.
w piątek odwiozłam go na dworzec. Wysiedliśmy z samochodu, Dawid wyciągnął walizkę.
- będę za tobą tęsknić. - powiedziałam.
- nie rozpaczaj. - zaśmiał się. - za dwa tygodnie wracam. - Po chwili podszedł do mnie. - w sumie to też będę tęsknić. - powiedział, pocałował mnie i odszedł.
Byłam w wielkim szoku, nawet mu "cześć" nie powiedziałam a zauważyłam, że juz siedzi w autobusie. Pomachał mi i autobus odjechał. Wsiadłam do samochodu z zapewne durnym wyrazem twarzy. Wróciłam do domu i weszłam do kuchni. Akurat mój młodszy brat Krystian robił sobie kanapki. Zapomniałam, ze miał dzisiaj wrócić. Był na obozie sportowym. Usiadłam przy stole.
- gdzie byłaś? - zapytał.
- odwoziłam Dawida na dworzec. - odpowiedziałam z lekkim opóźnieniem.
- Dawid był? Dlaczego ja nic nie wiedziałem?
- spokojnie. Za dwa tygodnie przyjeżdża. Na stałe.
- a ciocia i wujek? - zapytał. On tak mówił na jego rodziców, a ja jak wcześniej wspominałam "pani mamo, panie tato".
- nie. - odpowiedziałam i zamilkłam.
- w ogóle to co ci jest? Jakaś dziwna jesteś. Zamyślona czy coś i ten głupkowaty uśmiech.
- Dawid mnie pocałował...
- żartujesz sobie? A co z Jakubem?
- nie ma go. Rodzice ci nie mówili? Rozstałam się z nim.
- nie mówili. - powiedział i zaczął tańczyć po kuchni z tekstem: nie ma Jakuba, nie ma Jakuba - i zakończył z efektownym - juhuu!
Krystian wydawał mi się bardzo dojrzały jak na swój wiek - ma 15 lat, ale w tej chwili widziałam w nim małe dziecko.
Zadałam sobie pytanie czy tylko ja lubiłam, przepraszam kochałam Jakuba? Naprawdę byłam tak ślepa?
CDN.