Poprzednia: http://www.photoblog.pl/historiezmarzen/155327799
Skoczyłam szybko do pokoju po strój, założyłam go, z łazienki wzięłam ręczniki i zeszłam na dół. Rzuciłam jednym ręcznikiem w Dawida.
- to dla ciebie.
- dzięki, nie musiałaś. Wysechłbym na słońcu.
- i po co ja się tak namęczyłam...
- dobra dobra, dziękuję. Skorzystam z niego.
- no ja myślę. Lecimy.
- no to lecimy. - Dawid zaśmiał ię i zrobił kółeczko rozkładając ręcę robiąc "samolot".
Zaśmiałam się.
- chodź głuptasie.
- to już nie lecimy? - zapytał ze smutną miną.
- idziemy.
- no dobraa.
Poszliśmy nad jezioro. Około 20 minut od mojego domu spacerkiem. Gdy byliśmy blisko jeziora podbiegłam do brzegu, rzuciłam ręcznik, rozebrałam się zostając oczywiście w stroju i wskoczyłam do wody. Od razu się zanurzyłam. Wynurzyłam się i zobaczyłam, że Dawid nadal stoi na brzegu.
- no dawaj! Wskakuj! - zawołałam - woda jest cieplutka!
- już idę - powiedział i zdjął koszulkę.
Zauważyłam, że ma niezłą klatę i brzuszek.
- nie patrz tak bo ci oczy wyjdą - powiedział ze śmiechem. Nawet nie wiem kiedy się tak zagapiłam. - co cię tak zainteresowało?
- nie nic. Nic się nie zmieniłeś. - odpowiedziałam i i ze wstydem odwróciłam się w drugą stronę a w głowie miałam "Wow! Jak wygląda!"
- za to ty masz niezłą figurę. - odpowiedział z nutą śmiechu w głosie.
Odwróciłam się do niego.
- tylko niezłą?
- całkiem fajną - mówił dalej ze śmiechem.
- wielkie dzięki. Nie obrażę się tylko dlatego, że jesteś moim najlepszym przyjacielem.
- dziękuję za łaskawość - powiedział z udawaną powagą kłaniając się i zanurkował.
- idiota - powiedziałam sobie pod nosem i też zanurkowałam.
Długo tam siedzieliśmy. Z wody wychodziliśmy na chwilę żeby się oszuszyć, ogrzać i znów do wody. Po jakimś czasie usiadłam na ręczniku.
- ja już nie wchodzę.
- zimno?
- zimno i głodna już jestem.
- to co zbieramy się na kolację?
- za chwilę... - zapatrzyłam się w dal jeziora.
- jak się z tym wszystkim czujesz?
- daję radę. - odpowiedziałam po chwili.
- na pierwszy rzut oka wygląda, że jest ok. Śmiejesz się, wszystko robisz, ale mnie nie oszukasz.
- po prostu nie mogę uwierzyć, że nasz najlepszy przyjaciel tak nas oszukiwał. Tyle lat przyjaźni...
- chyba udawanej. Zapomnij o tym.
Trochę mnie zastanowiła mnie ta odpowiedź, ale nie dopytywałam. Bałam się, że dowiem się jeszcze czegoś nieprzyjemnego.
- idziemy bo tu zaraz padnę z głodu.
- no to szybko.
Dotarliśmy na moje podwórko, zawiesiliśmy zawiesiliśmy ręczniki przed domem żeby wyschły i weszliśmy do środka. Zauważałym, że w jadalni siedzą rodzice z babcią Dawida.
- macie szczęście, że teraz przyszliście bo zostało jeszcze trochę jajecznicy - zawołał tata.
- super! - odkrzyknęłam i dodałam do Dawida - na szczęście bo nic mi się nie chcę robić.
- leniuch - zaśmiał się. - a mówiłaś, że zrobisz kolację.
- woda zabrała mi wszystkie siły.
- chodź jeść bo tu padnę a tak ładnie pachnie.
- nie kradnij mi tekstów!
- są takie dobre, że jeszcze trochę i będę na nie podrywać dziewczyny - odpowiedział i zaczął się śmiać.
Weszliśmy do jadalni, zjedliśmy i poszliśmy do mojego pokoju. Dawid usiadł na łóżku, ja na podłodze. Dawid spojrzał na gitarę.
- zagraj mi coś.
- chyba sobie żartujesz, pół roku nie miałam jej w rękach.
- widać, nawet nie dotknęłaś jej żeby wytrzeć kurz.
- a nic nie mów...
- zacznij znów grać.
- nie wiem czy to ma sens.
- oczywiście, że ma. Jesteś w tym świetna.
- jasne...
- no jasne.
- mówisz tak żeby mi było miło.
- jeju... kto cię tak zniechęcił...
- wszyscy.
- jacy wszyscy, ja chcę żebyś grała.
- może kiedyś.
- ja się zbieram do babci a jutro jak przyjdę to chcę widzieć chęć do grania.
- może. Jutro o 8 masz być.
- haha, jak mi zrobisz śniadanie to będę.
- zapomnij. Chcę cię tu widzieć o 8.
- no doobra, do 8.
- dobranoc.
Dawid poszedł, ja się wykąpałam i poszłam spać.
CDN.