Biegnąc przez podwórko zderzyłam się z mamą. Nawet nie wiedziałam, że nie pojechała dzisiaj do pracy. Pobiegłam nad strumyk za domem. Usiadłam przy brzegu. Siedziałam tam jakieś pół godziny gdy pojawił się Dawid.
- jesteś pewna, że chcesz zerwać zaręczyny? - zapytał.
- po tym co usłyszałam? Tak. Już zerwałam.
- twój tata usłyszał co się stało i już zwolnił Jakuba.
- miło. Nie będę musiała go oglądać. Czemu od razu za mną nie przyszedłeś?
z tego co pamiętam to jak miałaś jakiś problem wolałaś sama posiedzieć, pomyśleć.
- wiesz, nie było cię parę lat a nadal znasz mnie lepiej niż Kuba.
- serio?
- Tak. On gdyby dalej odgrywał swoja szopkę to by od razu przyleciał, przepraszał. Pewnie mówił, że to twoja wina. W ogóle to długo cię okłamywał? Że jestem z tym jakimś Jackiem?
- od roku? Może trochę dłużej. O zaręczynach poinformował mnie jakieś pół roku temu. Wcześniej mówił, że nie chcesz ze mną gadać, obraziłaś się bo wyjechałem i dlatego nie dzwoniłem do ciebie. Byłem idiotą, że mu uwierzyłem.
- przestań. To twój najlepszy przyjaciel więc nie ma co się dziwić, że uwierzyłeś i też to, że często się obrażałam o głupoty. A my zaręczyliśmy się 2 miesiące temu a nie sześć.
- były przyjaciel. - szybko dodał Dawid. - jak widać mam lepszą przyjaciółkę.
- czy ja wiem czy lepszą... Mogłam sama spróbować się z tobą skontaktować.
- byłaś zajęta narzeczonym, ja miałem dziewczynę...
- nie ma co się tłumaczyć. - wtrąciłam. - tak w ogóle... jak mogłeś być z... tą dziewczyną kochając inną? - nie mogło mi przejść przez gardło, że to o mnie chodzi.
- ona ma na imię Karolina.
- Karolina? A to nie Francuzka?
- Francuzka. Ale jej babcia ze strony taty jest Polką i wybrała to imię.
- aha... To dlaczego?
- wiesz... Jest bardzo podobna do ciebie. Głównie z wyglądu. Chociaż nie ma tak ślicznego uśmiechu jka ty. - sam się uśmiechnął. Z charakteru jest jednak całkiem inna. I jak się okazało z czasem bardzo zaborcza. To też powód dlaczego nie przyjeżdżałem. Chciałem odbić sobie to, że nie mogę mieć ciebie. Zapomnieć. Nie wiem.
- teraz to trzeba zapomnieć o tej całej sytuacji.
- prawda, trzeba. I co teraz jak jesteś wolna... chociaż między nami to pewnie nic nie będzie. Pewnie nadal chcesz tylko przyjaźni, żeby się nie posypało.
- raczej. - odpowiedziałam. Nie miałam ochoty w tej chwili na żadne związki.
- raczej... - powtórzył pod nosem z zastanowieniem.
- chodźmy do domu. Muszę w końcu zjeść śniadanie. - dla potwierdzenia zaburczało mi w brzuchu.
Dawid zaśmiał się.
- pójdę już do babci. Miałem jej w czymś pomóc. Jak będziesz chciała porozmawiać to daj znać.
- ok. Dzięki za tę rozmowę. Do zobaczenia.
- nie ma sprawy. Pa.
Ruszyliśmy każde w stronę swojego domu.
CDN.