Nawet już chyba nie zliczę, ile razy zaczynałam tutaj od początku. To chyba stało się swego rodzaju tradycją. Zawsze obiecywałam sobie, że będzie lepiej, mądrzej porządniej i że to już ostatni raz, gdy kasuje wszystkie zdjęcia. Jakoś nigdy nie potrafiłam dotrzymać tej obietnicy.
Nie przywykłam do tej ciągłej zmiany nastawienia i tempa życia. Mam już dość ciągłych wzlotów i upadków. Przydałaby się tygodniowa przerwa od codzienności. Albo chociaż jeden mały, niezwykły moment. Wyszukany gdzieś pomiędzy starymi winylami kawałek Porter Band - Helicopters pozytywnie mnie dziś nastawia.
Nieprzemyślane słowa chyba bolą najbardziej. Najdłużej zostają w pamięci i kradną poczucie własnej wartości. Dziwne kłócie w sercu i poczucie niepewności. Kochane uczucie. Nie spodziewałam się tego dziś.