Nie wiem, czy bardziej wyczekuję dnia pana diabła, czy okresu świątecznego pana jezuska. Z kociołkiem pełnym cukierków śpiewam kolędy.
Od ponad roku czuję głównie gniew kierowany w stronę innych ludzi i zażenowanie kierowane w stronę swojej osoby, bo nic nie robię z tym, aby przestać być tym pieprzonym nastolatkiem, kiedy już skończyło mi się do tego prawo. Ciężko jest mi zmienić flanele i jeansowe kurtki na koszule i marynarki. Ciężko mi być tym oczytanym, radzącym sobie z każdą przeciwnością losu dorosłym.
Za pięć lat chcę siedzieć na parapecie wśród bieli i zieleni, w swoim małym mieszkaniu z wysokim sufitem, o poranku czytając Dostojewskiego, każde 5 stron zapijając łykiem kawy.
photoblog
12 MAJA 2016