był jakiś jaskiniowy tunel, byliśmy na wycieczce, później przechodziliśmy po drewnianym mostku i mostek się zawalił i dziewczyna zleciała i się połamała, ale żyła, chciała zadzwonić gdzieś ale sygnału nie było. później poszliśmy na pole i siedzieliśmy relaksując się i były 2 fajnie rox szparunie w śnie. poszedłem z kolegami i szparuniami do domu. to był ten dom naprzeciwko plaży i pokoje były na 2gim piętrze. siedzę se z ziomulkami kulturalnie, ale postanawiam iść do mojego pokoju, siedzę sobie siedzę, a tu woda przez okno wlatuje, patrzę a tu poziom wody podwyższony chyba z 30 metrów. poszedłem powiadomić wszystkich, ale oni nie byli zainteresowani. wychodzę sobie na dwór, a tam mokro wszędzie na ulicach, podchodzę do plaży i tak wygląda jakby poziom wody się obiżył, to idę se na plaże, siadam, a tu fala 50metrowa no i mnie zalała i zabrała w morze, co prawda byłem od brzegu oddalony jakieś 20m, ale morze mnie nie chciało wyrzucić w ogóle, w końcu jakoś się wydostałem, siedzę se z taiszem na takim drewnianym czymś na brzegu przy laptopach , a nagle taiszo 'JA PIERDOLE!' odwracam się a tu fala wielkości 10piętrowego wieżowca i tyle taisza w śnie widziałem. jak spyrtolił tak go nie było, to ja oczywiście zacząłem uskuteczniać spyrtalanie też, zszedłem trochę z plaży i ciągle czegoś zapominałem, wracałem tam ze 3razy. fala mnie na szczęście nie zabiła, ale nigdy tak nie srałem w gacie jak na widok tej fali.
ale mam w pokoju syf
wczoraj wypaliłem z 10 papierosuf
ale dzisiaj odkąd się obudziłem nic
dobra nie wiem co napisać bo już zacząłem pisać, że może wytrzymam cały dzień bez papierosa, ale wiem, że tak nie będzie
i obudziłem się jakąś godzine temu
ogarnę brut w pokoju
jooo
EDIT:
FINGATHING ROOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOX