Korzystając z nieco dłuższego weekendu wyjechałem do Niemiec w rejon zwany frankenjurą. Przebyto 600 km w jedną stronę dla 3 dni wspinaczki. Było jednak warto. Początkowo obawiałem się dosyć skromnej protekcji, zaczynającej się przeciętnie około 6 m nad ziemią, dochodząc do 9. Jednak mimo to rozmieszczenie punktów asekuracyjnych zdaje się być przemyślane.
Poza tym jako Polak mam kompleksy. Brakuje nam bowiem do Niemców bardzo dużo. Co prawda widziałem tylko niewielkie mieściny w Norymbergii, ale po tym co mogę stwierdzić, to to, że jest to kraj bardzo bogaty i nawet nie wyobrażałem sobie jak bardzo. Dodam tylko że była to moja pierwsza wizyta w Niemczech.