photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 25 KWIETNIA 2012

biegamy z ludźmi


Transplantacja to życie 22-04-2012
Zaczęło się nieciekawie.
Nasz radosny gurubasek niedawno wygrał karmę, którą od kilku dni stopniowo zaczęliśmy mieszać z jego tradycyjnym pożywieniem - kuleczkami karmy, którą je od czasów wczesnej młodości. Niestety chyba nowy przysmak, mimo że chętnie jedzony grubaskowi nie służy.
W sobotę grubasek miał problemy natury gastralnej - rozwolnienie i brak apetytu. Martwiłem się o niego nawet bardzo, bp nawet specjalnie wody nie chiał pić. Wydawał się przy tym trochę ospały ale chętnie spacerował. W niedzielę obudziłem się około 6 rano i słyszałem odgłosy, jakby futrzak wymiotował. Jednak po wyściu na podwórko nie było żadnych śladów wymiocin a grubasek leniwie leżał na boku patrząc tylko na mnie wzrokiem mówiącym jednoznacznie - chcę jeszcze pospać.
Wiem, że może to niektóre osoby zdziwić, ale bardzo często ja budzę psa a nie on mnie. Jest to spowodowane koniecznością przegonienia go przed pracą - spacerek od 6.10 o 7.10, tak aby na 8 zdążyć stawić się na szychcie, ale o tym później...
W niedzielę miałem pewne wątpliwości, czy wziąść go na bieg, czy nie, jednak po porannym spacerku grubasek zjadł swoje tradycyjne ulubione kuleczki i nie wyglądał na trapionego problemami gastralnymi. Decyzja zatem mogła być tylko jedna - biegniemy.
Temperatura wahała się między 15 a 18 C więc jak dla grubaska w perspektywie biegu 10 km był to upał. Wzięłem więc łobuzowi 1,5 l kranówki do plecaka i poszliśmy do lasu na bieg. W jedną stronę mamy ok. 2,5-3 km, więc po dojściu futrzasty pijak wyżłopał już prawie pół litra. Jak na tłok porównywalny do tego co panuje na dogtrekkiingach i hałas z głośników zachowywał się grubasek bardzo spokojnie. W ogóle nie wydawał sie być podniecony i nakręcony panującą atmoswerą, być może był to efekt ciepła lub jego problemów żołądkowych. Mimo wszystko mi jednak się to podobało. Kilka osób go pogłaskało, więc mógł uwalić się szczęśliwy na trawce i poczekać do startu. Ja w tym czasie szybko przepakowałem wodę przepiełem smycz na linkę z amortyzatorem i zaczeiłem jego szelki o moją uprząż "na krótko".
Jako, że był to bieg dedykowany dla dwunożnych istot, które kiedyś były małpami, postanowiłem na starcie założyć mu kantarek, żeby sprawić chociaż pozory, że pies ma kaganiec, oraz luźną smycz przyiąć do obroży, gdyby ktoś na starcie go zaczepiał. Niestety biegacze nie wiedząc czemu nie lubią biegać w towarzystwie psów, jakby któreś im miało krzywdę zrobić. Na starcie ustawiliśmy się w pierwszej linii, żeby grubasek nie musiał na starcie wszystkich przeganiać. Starter jeszcze się dopytywał, czy pies nie wystraszy się strzału startowego - pewnie, że się wystraszy, ale potem będzie wiedzieć co ma robić - odpowiedziałem.
Okazało się jednak, że pistolet się panu starterowi popsół. Jednak wystarczyło popukac, postukać i wystartowaliśmy. Niestety smycz, którą grubasek miał wpiętą w obrożę wypadła mi z ręki, więc musieliśmy się zatrzymać, odplątać się i wszystkich przegonić. Jednak nie trwało to długo - grubasek wciągnął mnie na pierwszą pozycję. Z tego zamieszania ze smyczą na starcie nie włączyłem stopera, więc dopiero na pierwszym kilometrze włączyłem zegarek. Do drugiego kilometra cały czas prowadziliśmy i jeżeli znaki na drzewa dobrze wskazywały to pokonaliśmy ten odcinek w czasie 3,38min/km. Gdyby nie fakt, że przez większość czasu ciągnąl mnie pies pobiegłbym życiówkę na kilometr. W miedzyczasie  zdążyłem mu ściągnąć w trakcie biegu kantarek i wyprzedziła nas czołówka. Po około 4 kilometrach pierwszy przystanek na wodę i potem co 2 kilometry (czyli jakieś 10 minut) butelka z wodą robiła się coraz bardziej pusta. Miałem wrażenie, że po drodze wszyscy nas wyprzedzają, ale spokojnie biegliśmy sobie tempem grubaska, a ostatni kilometr nawet przyspieszyliśmy. Zameldowaliśmy się na mecie z czasem bliskim godziny, chociaż tak na prawdę to nie został on przezemnie zmierzny, zaopatrzyliśmy się w wodę dla zawodników, znaleźliśmy cień pod ławką i grubasek padł. Pół godzinki odpoczynku i powrót do domu.

Bieg bardzo udany i pozytywny, jak na razie to i ja i grubasek zaliczyliśmy wszystkie edycje :)

------------------------

Niedługo kupuję bilet do Nepalu :)

W Boże Ciało szykuje się 2 dniowy wypad do Bratysławy

Komentarze

comatoose Oj tak, to prawda.:)
01/05/2012 11:20:45
pocahontas234 jedziecie na dogtrekking w Bieszczady w ten weekend?
26/04/2012 12:34:17
huskysnow Super
25/04/2012 21:52:59
Zarejestruj się teraz, aby skomentować wpis użytkownika hipertonic.

Informacje o hipertonic


Inni zdjęcia: Środa chasienkaWielki Czwartek patrusiagd*** coffeebean1Radość o poranku. halinamTrip photographymagicŁabędź niemy slaw300Chciałabym patusiax395Serce wobun1447 akcentovaMam Cię, na zawsze. seignej