znacie tę historię z brzydkim kaczątkiem, bądź gąsienicą zamieniającą się w motyla?
no to chyba ja. się przepoczwarzam.
wewnętrznie to już dawno, ale teraz tak zewnętrznie.
wreszcie znalazłam, no nazwijmy to 'styl', w którym czuję się dobrze.
tak więc, ogólnie i kondycjonalnie jest w porządku.
och, no gdyby nie mały dziesiejszy incydent kiedy to zabrałam się z matką i Olą na zakupy. młoda rozlatana między półkami z zeszytami, blokami i długopisami, a ja...
"jesteś za stara, na uczelni nie będą ci potrzebne".
tak więc, kupiłam czarny długopis i notatnik.
no a poza tym, uczę się obróbki zdjęć, siedzę trochę w grafice i szkolę warsztat.
za dwa tygodnie mam spotkanie z pewnym zacnym fotografem, może coś z tego będzie.
filmowo narazie tkwię w miejscu. wciąż nie mam programu.
nie mogę uczyć się na trialach, bo już mi się wszystko doszczętnie miesza.
jakiś sponsor, z rozrywającą potrzebą kupienia mi narzędzi do pracy, hm?