moje.
Wracam do was w poniedziałek.
I nie ma pierdolenia, ze od jutra, od nastepnego tygodnia, od... od....
to sa tylko wymowki, a ja juz ich nie chce.
Musze cos ze soba zrobic, bo jest zle.
Czeka mnie trudny miesiac, a wlasciwie cztery....
ale dam rade.
Od poniedzialku zaczynam liczyc kcal.
Na poczatek mysle ze 700 + 2kawy i herbaty.
Codziennie zwiekszam o 15kcal, potem o 20, az dojde do 1300kcal.
Wtedy przestane liczyc.
Na poczatek fitness 3 razy w tygodniu.
Bez zadnej bieżni ani orbitreka. Poprostu trzy razy w tygodni po 1h.
Jak bede jesc przynajmniej te 900kcal, wtedy pomyslimy.
Taki jest plan.
Na poczatek chce chociaz wytrzymac bez wymiotowania tydzien.
I zwiekszac ten czas.
Bo ma byc dobrze.
Wiem, ze bedzie :)
I standardowo zapraszam tutaj: