Stawiam sobie poprzeczkę, mówię prosto do lustra:
"Jeśli jej nie dosięgniesz, to nie podchodź do lustra".
Ja Twej twarzy szukam, podbijają Ci gracze,
nie chce ich słuchać, nie mogę na nich patrzeć.
Mam poczucie, własnej wartości.
Dlatego w gwoli ścisłości, dla mnie nie ma miłości.
Ze mną jest tak samo, jak z kościelną tacą.
Pakują w nią kasę, później proszą na kolanach,
ale prędzej zdechną, niż dostaną coś w zamian.
Znów nie mogłam spać w nocy, obok zimna pościel.
Czekałam do piątej, aż wrócisz i mnie dotkniesz.
To mało istotne, tylko chce mi się płakać,
kiedy wącham Twój kołnierz i czuję jej zapach.
Nienawidzę takich sztuk to naprawdę podłe.
Znajdź własnego faceta, od mojego się odklej!
Nie należę do kobiet, którym dwa dni wystarczają,
ale szczerze Ci powiem, jemu się to udało.
Otwarta przestrzeń, przemierzam powietrze.
W tym mieście wiedz, że zadzwonisz i jestem.
Nie zamykaj się w sobie, bo ja daję Ci słowo,
jestem cały czas z Tobą, chociaż myślisz, że obok.
Daj mi tylko szansę, jesteś watry poświęceń
I wiem to jest coś więcej, dlatego tak pędzę
Kocham jak patrzy chociaż nie robi wyznań,
to trzyma za rękę jak prawdziwy mężczyzna.
Wiem, że to jest ten styl, wiem że to jest ten uśmiech, który sprawia, że mówię: nie odpuszczę.
Tracę tożsamość, jak głodna towaru, inna dziewczyna
obok niego sprawia, że dostaję szału.
Wiem, że to jest ten styl, wiem że to jest ten uśmiech, który sprawia, że mówię: nie odpuszczę.