2sty

Mam swoich ludzi i ich nie zostawię w tyle.
Mam dwójkę z przodu, Ty słabość do jedynek.

Nikt nie chce przegrać, a nikt nie wie jak iść.

Jak będziesz wysoko to pukaj do nieba bram,
ale kontroluj prędkość, żebyś nie został sam.

Tu nie ma gry, w której dama bije króla,
ale co to za król, jak bije damę? Amen.

Wpadłem tu po to, żeby spełnić swój sen.
Między piekłem, a niebem, między dobrem, a złem.

Czujesz? Pierdol co mówią inni,
uważaj na tych co wchodzą Ci w dupę jak stringi.

I to by było na tyle, bo nie starczy palców,
by policzyć dupy, którym spierdoliłem.

I mnie nie widujesz, mimo że mnie widzisz.
Pewnie przez to, wciąż mnie kochasz, tak samo jak nienawidzisz.

Jeśli się wstydzisz, wiesz, że to nie ma sensu.
Więc kładę prawdę na flow i nawijam bez kompleksów.

Rymy łączę w pary, ale to już wiesz.

Stawiam bańkę, że gejom pospadały sandały.

Ja to złoty chłopak, ale nie wieszają na mnie blinków.
Dostałeś koronę tą, ale chyba to było w Burger Kingu.

Pamiętam jak brał dychę tutaj od matki na chlanie.
I w końcu się ogarnął, bo pracuje w reklamie.

Pewnie sam nie wierzył w to, że kurwa coś osiągnie.
Ale dziś jako jedyny, to nie martwi się o portfel.

Echo bloków powtarza 'nie ma kotów w tym mieście'.
Co za bezsens, popatrz - myślę, więc jestem.