Mam do Ciebie pytanie, czy kiedyś coś lub kogoś straciłeś? Jeśi tak, to wiesz jak czujemy się w środku. Jako małe dzieci gdy straciliśmy ulubioną zabawkę - płakaliśmy i dostrzegaliśmy te rzeczy, ktorych dorośli nie byli w stanie. Zapewne pomyślisz "o co jej chodzi?". Troche to śmieszne ale stoję na środku chodnika i to widzę. To, że lampa stoi sama pomiędzy krzakami - i tak już zostanie. Będzie świecić dla innych, ale nadal pozostanie sama. Patrzę się w gorę i widzę ciemnawe niebo.. Nie.. Nie tak, nie widze jeszcze nieba. Widzę gałęzie drzew, przez ktory przelatuje wiatr, widzę pozniej chmury, ktore... No właśnie przykrywają niebo. I wiesz co właśnie w tym, być może najbłahszym momencie zrozumiałam? Że ruszyłam dalej, że wybaczyłam - a zanim zdążyłam to zrobić, zdążyłam wychować moje drugie serce, duszę. Spędziłam większość mojego życia na zebraniu się by wybaczyć. Ale to nie jest tak, że czuję się lepiej. Ten bol i żal noszę w sobie zawsze. I zawsze nosić będę. Każdego wieczoru przypomnę sobie ten dzień i zacznę płakać. Po prostu o pewnym sprawach nie zapoinamy nigdy, tak jak o pierwszej miłości.
Nie wiem czy jesteś teraz szczęśliwy, czy smutny, a może właśnie kogoś straciłeś. Ale nie probuj ruszyć na siłę dalej. Jedynie bardziej to Cię będzie zabijać.. Pewnego dnia może pijąc kawę, herbatę, może właśnie będziesz oglądał telewizję i zrozumiesz, że.....
myślę że to dobry czas, żeby wybaczyć