Ja & Marissa. Zdjęcie z castingu.
Tak, dzisiaj rano byłam na castingu do filmu. Jakoś poszło, ale bardzo się stresowałam, bo mnóstwo ludzi było. Wśród tych osób wypatrzyłam pewną dziewczynę, Marissę. Przyszła tam z przyjaciółką. Niestety jej koleżanki nie polubiłam, była strasznie niemiła dla mnie i pytała się o różne dziwne rzeczy, zdecydowanie nie była to moja fanka. Szczerze muszę przyznać, że Marissa jest przyjemną oraz zabawną dziewczyną i z chęcią zaproponowałam jej wspólne zdjęcie. Wymieniłyśmy sie numerami komórek i piszemy ze sobą, ma do mnie dzisiaj wpaść.
Przez cały dzień trzymam telefon w dłoni i czekam aż zadzwonią, haha. Mam małe szanse, ale wierzę, że się uda.
Dzisiaj rozmawiałam z rodzicami. Zapytałam się ich czy nie możemy zostać dłużej w NY. Chcę tutaj już mieszkać. Nie chce wracać do mojego nudnego życia i miasta. Szczerze? To mogę zostawić wszystkich "przyjaciół", których tam mam. Jedynie wzięłabym do siebie Willa, Nicka i Bellę. Uważam, że tylko oni są prawdziwi. Innych pozdrawiam gorąco z NY. Teraz się przychelbiają gdy stałam się popularniejsza. A Will, Nick i Bella dzwonili już w pierwszy dzień.
Za chwilę Alex wróci z swojego castingu, relacje będą.
od autorki.
Dzień zapowiadał się dobrze, ale plany się trochę zmieniły.
Jutro jadę do rodziny i dzwonię do cioci w sprawi podróży do niej :D