Nie było mnie tu przez dobrych parę miesięcy. na zdjęciu macie Penny sprzed jakichś trzech lat, choć pewnie mało kto uwierzy. tyle się wydarzyło odkąd ostatnio tu byłam. przebrnęłam przez dwie niszczące mózg prace, przeprowadziłam się dwukrotnie. dostałam się na studia, o których nawet nie marzyłam. pamiętam jak jeszcze niedawno stukałam się butelkami ze współlokatorem, kiedy w nocy siedzieliśmy boso na tarasie. dzisiaj zbieram z niego pierwsze zapowiedzi drugiej zimy, którą spędzę z moim wspaniałym facetem. to wszystko dzieje się tak gładko i naturalnie... mój błogostan czuje się świetnie od bardzo długiego czasu. za cztery tygodnie ruszamy do londynu, bo dawno nie zrobiliśmy nic szalonego. siedze z rozłożonymi notatkami z fizyki, która ciśnie mnie do parteru i jakoś tak kontrastowo dobrze mi. jestem szczęśliwa.