Miało być podsumowanie.hm...
2012? Strasznie dużo się działo.. moja ulubiona matematyka z moją ulubioną panią K., stresu więcej niż przez całe życie ale w końcu zaliczenie i maturka na luzie : )
Podania, papierkologia, mój AGH i całe to szaleństwo studiowania....Potem Turcja-wymarzony odpoczynek z gorącymi nocami i najlepszym staffem z ulubionej restauracji z widokiem na morze, Dwa dni w CH., dwa najlepsze dni z milionem obietnic, z cudownymi planami na przyszłość, dobrze było choć przez chwilę wierzyć że wszystko jest jak należy...
Potem miesiąc Julą który zdecydowanie nauczył mnie anielskiej cierpliwości i dzięki któremu doceniłam bardziej każdą wolną godzinę tylko dla siebie.. :) potem szukanie mieszkanka, kamienica na 3 piętrze, i pierwsze krakowskie integracje ...
Wreszcie październik i studiowanie pełną gębą- jakoś dałam radę choć sama w to na razie nie wierzę. :)
Jak zwykle pod koniec roku musiało stać się coś,co wywróciło mój światopogląd do góry nogami, przykro, że nie potrafimy załatwiać spraw jak cywilizowani ludzie, kiedyś dla siebie najważniejsi, ale to nic, zaczynam od nowa z czystym kontem i oby tak dalej..
Chyba dużo mnie ten rok nauczył, dał więcej cierpliwości, pewności siebie i samodzielności, inaczej patrzę na wszystko, bardziej polegam na sobie..
poki co lece, bo już późno a ja w proszku!:D