Widzę w sobotę - siódma rano - jak na mieście jem śniadanie
Te przećpane, najebane, przypadkowe młode panie
Które mają na dupach ręce przypadkowych panów
Mówię o żywych trupach, co się nawet nie są w stanie ruchać
Pociągną druta i dostaną gratis AIDS
I szesnastoletni sen o Paris Hilton skończy się
Ludzie myślą, że to się nazywa korzystanie z życia
Chcą spróbować wszystkiego, panicznie zbierają przeżycia
Chcą być gwiazdą rocka wczoraj i gwiazdą porno dzisiaj
Chcą wszystkich zaliczać jakby miało nie być jutra
Chcesz tak żyć, widzieć tylko czubek swego fiuta?
___________________
Nachodzi mnie głębsze przemyślenie.
Czemu ludzie sami sobie stwarzają problemy^^, albo z małych gównianych, nic nie znaczących spraw, tworzą wielką, rosnące do rangi kolosalnej tragedie. Nie robie tu wywodu w stylu "weltschmerz" ale wkurwia mnie to, kiedy widze jak ludzie borykają się z kwestiami które ja załatwiam pstrykając palcem. Może dlatego że jestem jakiś dziwny, czy nieczuły? A może to dlatego że ludzie chcą, aby ich problemy przykuwały uwagę, żeby inni się nad nimi zlitowali. Jak widze/słysze gadanie w stylu -nie wiem, nie moge sobie z tym poradzić, nie wiem o co chodzi, nie wiem co zrobić, nie umiem, sam/a nie wiem, nie potrafie Ci tego określić. No to mnie trzaska, powtórze jeszcze raz:)
KAŻDY PROBLEM MA ROZWIĄZANIE,
JEŚLI NIE MA ROZWIĄZANIE TO NIE MA PROBLEMU.
__________________
I pozdrawiam Helene, i wszystkich innych którzy tam chcą. ELO!