Następnego dnia Mafia szła miastem. Lekki wiatr rozwiewał i plątał jej włosy, a w słońcu jej oczy wydawały się jaśniesze niż zwykle. Mijając przechodniów myślała o tym, że nawet nie wiedzą koło kogo przechodzą. Przyszła Matka Chrzestna. Lubiła tak o sobie myśleć.
Nagle ktoś załapał ją za ramię i pociągnął w ciemną uliczkę. Była gotowa się bronić, ale zanim zaregowała wsłyszała znajomy głos.
-Mafia. to ty ? - to był Nathan.
-Tak - powiedziała niechętnie - Jak mnie znalazłeś ?
-Poznałem cię po włosach - odpowiedział z wesołym uśmiechem.
Wczoraj nie zauważyła, że ma śliczne brązowe oczy i ciemne włosy. Był ładny, ale rodzice nigdy nie pozwolili by jej się z nim spotykać, chyba, że zgodziłby się wstąpić do mafii w co wątpiła.
-No to jak ? Jesteś w tej mafii, prawda ? - zapytał.
Okłamywanie go nie miało większego sensu. Był zbyt bystry, domyślił by się. A poza tym nie wyglądał na kogoś kto rozgadałby wszystkim.
-Ech... Tak. Tak można powiedzieć.
-Ale super. ! Opowiesz mi o wszystkim ? - zapytał Nathan z entuzjazmem.
-Nathan ! Co mam ci opowiedzieć ? Nie mogę ! Moi rodzice by mnie zabili. A tak w ogóle nikomu nic nie mów, bo mafia będzie musiała zabić ciebie i wszystkich, którym powiesz - odpowiedziała Mafia i szybkim krokiem poszła do domu.
W domy zamknęła się w swoim pokoju. Rodziców nie było, pewnie pojechali do Ojca Chrzestnego. Mafia włączyła komputer. Przepatrzyła skrzynkę, Facebooka i inne rzeczy i usłyszała dźwięk SMSa. Elena - jej przyjaciółka pytała czy mogą jutro się spotkać. Elena też była córką dwójki członków mafii. Napisała, że oczywiście, wyłączyła kompóter i poszła do kuchni zobaczyć czy jest coś do jedzenia.
***
ciąg dalszy jutro.