Mógłabym oszukać sama siebie i chociaż przez chwilę żyć
Jakbym miała wszystko o czym zawsze marzyłam
Albo nagle poczuć ulgę, wychodząc poza bryłę
I w końcu zburzyć tą świątynię
Mógłabym wyzbyć się skrupułów gardząc istnieniem
I do końca życia walczyć ze swoim sumieniem
Najpierw uwierzyć w znaki i zyskać nadzieję
A potem stracić wiarę w ich znaczenie
Mógłabym spróbować zakryć ból, wyjmując z kieszeni kilka
Uśmiechów, które kiedyś próbowałeś już rozkleić
Gdzieś po kilku z pośród setek moich twarzy