bo przystanek rósł niedaleko żywopłotu.
hence pb umierał. oczywistym powodem jest to,
że zrzuciłem z biurka aparat. choć, z drugiej strony,
zrzuciłem go podczas przerabiania tegoż biurka.
i komfort życia po przerobieniu wzrósł niemiłosiernie.
za 3 dni będę miał 19 lat. zazwyczaj wrzucam tutaj
moją mordę na moje urodziny. podejrzewam, że i tym
razem nie oprę się pokusie.
pb jest opóźnione w moim życiu intymnym. i prawdę
mówiąc, to nie chce mi się go wyjaśniać. po jaką
cholerę. konkluzja jest jedna - plan już istnieje, to
ja mogę poczekać. i poprawić komfort. tym razem
siebie.
ktoś jest w ciąży i prawdopodobieństwo, że znasz tego
kogoś wynosi 0%. faktem jest, że ciąża jest. chociaż
nie miałem na nią żadnego wpływu, wkrótce jej wpływ
na mnie choć na trochę się skończy.
tak, wiem, że mam maturę. ale jeszcze został miesiąc
i nadzieję mam wielką, że prezentację napiszę.
zdjęcie było wyjątkowo paskudne, teraz wygląda trochę
lepiej, ale o jakimkolwiek poziomie ambicji nie ma mowy.
wyjście wyszło i teraz śpiewamy psalmy. wyjście skończyło
się dziwnie i teraz jest trochę nieswojo, choć wiem, że nie
zmarnowałem ostatniego pół roku, które stanowiło 1/4
całości wyjścia.
jutro zaczynają się najlepsze święta roku. pewnie dlatego
piszę teraz tego posta. uwielbiam te święta. bo jeśli masz
coś przeżyć w Kościele, to wszystko zaczyna się w te święta.
bo prawdą jest, że wszystko kręci się wokół Paschy. I to ona
przemienia wszystko. Bez wyjątku. jutro impreza zaczyna się
o 19. tak, to jest to.
byłem na milionie reko, warto wspomnieć o ataku pokoju
w raciborzu i gigantycznym szoku w trójce. bo sala
gimnastyczna może służyć do wielu różnych rzeczy.
nie będzie piosenki tygodnia. bo nie wiadomo, ile ten tydzień
będzie trwać...