Dzisiaj udaliśmy sie z kundzią(tak ma na imie dziewczyna kórą wczoraj poznałe) na Imprezkę. Zabawa była przedniaWszyscy sie bawili zajebiście co zresztą widać na zdjęciu. Troche było zimno ale konceert udał sie w 100%(oprócz tego że wkurzło mnie 3 kolesi którym zresztą napierdolile....) Grali moi koledzy: Lilian zwany drutem Achillesa grał na kubłach na śmieci, na włosach łonowych Mietek zwany lizoplaskospermołykaczem i Hermenegild zwany skwarem na cycku rumuńskiej suki lub zmazem nocnym nietoperza grał na bębenkach z kartonu. Koncert skończył sie koło 15 wiec miałe czas więc obalile kilka winiaczy. Jak wracałe najebany do domu to zaczepiało mnie kilku gościu więc im najebałe i zajbeałe portwele. Z pieniędzy które znalazle w portwelach obliczyłe że staryczy mi na wina do końca miesiąca. Mam zamiar oswiadczyć sie kundzi mam nadzieje że przyjmie oświadczyny... pierścionek zrobiłe z puszki po coca-coli.
Ide oglądać filmiki
chyba sie uzależniłe