Nigdy nie wiem dlaczego tak się dzieje, ale najabrdziej lubię pisać, kiedy jest mi najbardziej smutno.
Nie wiem co się składa na ten smutek, ale gdzieś mi wyłazi przez nos i uszy i usta i palce skubany.. Głupie myśli mi wtedy siedzą w głowie, z takich, że coś się stanie, że coś złego, że jakiś koniec świata, czy tam nawet koniec mojej duszy i resztka serca.
Myślałam, że będę mocno tęsknić, ale nie tęsknię. Fajnie mi ( w pewnym sesnie) . Dzieć śpi od kilku godzin, a ja się napawam moją ciszą i moim smutkiem. Jutro wszystko wróci do normy.