gdybym tylko ważyła mniej, mogłabym być każdym. proces chudnięcia jest dla mnie zbyt powolny. zanim zdążę schudnąć moja motywacja ucieka. choć ostatnio i tak dosyć długo się mnie trzymała.
jutro przyjeżdża siostra i już teraz wiem, że nie oprę się tym wszystkim pysznościom, jakie przywiezie z domu. chciałabym ich nie jeść.. ale chyba jednak chcę. i jestem załamana. porównałam zdjecia sprzed kilku m-cy i nic się nie zmieniło. NIC. tak samo gruba. uda i ramiona tłuste jak przedtem. wtarz tak samo nudna i brzydka. mam ochotę się schować na miesiąc i wyjść nowsza. chudsza.czuję się taka słaba. fizycznie i psychicznie. huśtwaka. na zmianę głodówka, 'normalne' wpieprzanie. nie jem nic, jem mało, a wyrzuty sumienia wprost proporcjonalne do ilości wchłoniętego jedzenia. dlatego wolę nie jeść nic. istne piekło.
androgynous girls