jestem na siebie tak przeraźlwie zła. niedziela mi nie poszła. ok. wczoraj było w miarę. ale dziś, kurwa, uh.
miałam zrobić gło. przed samym wyjściem, nie wiem, co się stało. ja pierdole, jak można tak zacząć wpierdalać. jeszcze ledwo to zwróciłam. właściwie pewnie 1/2 poszła. ja pierdole, nienawidzę.
zaraz wezmę sudafed i pójdę na rower. od dawna go nie brałam.
*błagam, nie piszcie, ze będzie dobrze. lepiej nic nie piszcie.