jestem dziś tak przeraźliwie pusta. dokładnie jak mój żołądek od dwóch dni. dobra, nie do końca, bo kawa, herbatki, troszkę kukurydzy. ale załóżmy, że pusto. znów jestem tak spokojna, że aż niebezpiecznie. i naprawdę, aż ręka chce sięgnąć, chwycić i uderzyć. wstrząsnąć. obudzić. nakłonić mózg, ciało do czucia.
i nie jest łatwo. zwłaszcza, gdy współlokator od 4 dni przychodzi do mieszkania z kebabem. gdy drugi gotuje obiad. a ja kocham jego potrawy. a współlokatorka wpierdala jak opętana. ale dam radę, tym razem się uda.
13 dni? nie wiem, czy dobrze liczę. chyba niecałe 13.