Czy kiedykolwiek pomyślałabym, że to jak absurdalnie widzę wszystko wokół wzbudzi kryzys w duszy?
I właśnie wlokąc się w kierunku tych wszystkich, banalnych wizji przyszłości pojęłam jak wielką wiedzę posiadam. Wiedzę...teorytyczną, podkreślam. Niby to co pociesza paradoksalnie powinno ranic i skłaniac do zauważenia w sobie błędów do naprawy, czy tak? W moim przypadku jest troszeczkę inaczej, bo wszystko co jest dla mnie dobrą radą, wyrzucam do kosza i staram się zamglic czymś czego już dawno nie mam. Brakuje mi tej swobody myśli sprzed kilku lat. Sprzed roku. Może to jest ten okres kiedy już nie mogę blokowac. Czy ten jeden aspekt ciągnie za sobą wszystko inne tak iż NIE MOGĘ już zatrzymac innych? Wydaje mi się, że to pochłonęło moje całe serce i emocje. I to sprawia, że chcę więcej czuc, że chcę pożerac wzrokiem każdy milimetr wszechobecnego szczęścia, że chcę chłonąc i pachniec tym co Tworzy moją aurę, czymś co mnie niszczy i jednocześnie rzeźbi we mnie charakter i doświadczenie. Niewyobrażalne jest to jak można dotykac krawędzią chwały upadku.
:-)
Have you no idea that you're in deep?
I dreamed about you nearly every night this week