Tak więc dzielę swoje życie.Jest jesienio-zima, wilgoć i czas końca roku. Potem błogie lato. Dzielę na rok szkolny i wakacje. Miesiąc to stosunek 3;1. Tydzień to 5+2. Doba to jak najwięcej czasu bycia zamotanym w pościel, czas do 15 i znów nic. Lekcja to 35+10. Jazda do szkoly to godzina na pół. za pięć i pół godziny, i znów. Ubrania na letnie/zimowe. Czas 2,5+1,5+ 13 vs reszta. Będąc w jednej fazie, myślę o drugiej a z drugiej chcę przeskoczyć na pierwszą. Czemu mozna podzielic tak wazny czas.
a rzeczy mniej potrzebne zawsze muszą trzymać się razem. Gryźć, gonic, ocierać się o siebie.
ja jebie.