Zaczęło się. Wstawanie o 5:40, jedzenie śniadania w pośpiechu i wychodzenie z mokrą głową chłodnym rankiem. Jadąc tramwajem miałam wrażenie, że wracam na studia po długim weekendzie. Niewiele się zmieniło, mijałam po 3 miesiącach te same ulice: Zielona, Legionów, Pomorska. Brakowało mi takich podróży, pytanie tylko jak długo będę czerpała z nich przyjemność. Potrzebowałam spotkania z ludźmi, który dostarczają dużo uśmiechu na mojej twarzy, a z którymi kontakt przez przerwę osłabł. Ogólnie rzecz biorąc jestem pełna optymizmu. Gdy wchodziłam po raz pierwszy na nasz wydział czułam dumę, że mogę studiować w tak pięknym miejscu. Chciałabym jak najdłużej czuć tę ekscytację, która jak widać dostarcza mi humoru.
A teraz dziękuję rodzicom, którzy we mnie wierzą.
Jako jedyni.